Archiwum
Ostatnie wpisy
Zakładki:
JA
LEKTURY
POLETSY
RĘKODZIEŁO
Słucham przy dzierganiu
Tagi
![]() |
środa, 31 sierpnia 2011
U progu
Nie mam jeszcze fotek, ale ze trzy proste acz sympatyczne chusty mam na ukończeniu. Wróciłam rano z "survivalu wokalnego" w miejscowości Z. i na razie ogarniam gospodarstwo... Muszę skupić się na pracy nad niektórymi kwestiami, które mogą być dla mnie rewolucyjne jeśli chodzi o sposób śpiew ania. Zresztą nie tylko ja, reszta zespołu też chyba podlega(ć będzie) swoistej (r)ewolucji. Słuchałam sobie "moich" ludzi zza drzwi, i tak mi dobrze i błogo z tym, jak pięknie co poniektórzy śpiewają... Można się w tym utopić.
czwartek, 25 sierpnia 2011
Na szybko
Żeby zdążyć skończyć przed wyjazdem (bo tak sobie narzuciłam), dłubię ekspresową chustę z czegoś co jest przemilusie w dotyku (bawełna z akrylem, miękkie jak aksamit, lejące jak wiskoza, troszkę się tylko rozwarstwia i trzeba uważać). Na ósemkach szybko idzie, a że miałam tego trzy motki po 100g, to zobaczymy jaki będzie rozmiar :) Kolor jest bardziej niebieskawy niż szary, i bardzo mi się podoba.
środa, 24 sierpnia 2011
Pszczeli sweterek z głupią miną i wkładką
- mięsną - w środku :) Odbiło mi i jedna plisa zapięcia jest taka, a druga siaka. I nie robiłam dziurek na guziki, bo chyba jakoś inaczej rozwiążę tę kwestię. Ale póki co, sweterek pszczoły (a może bardziej osy?) pojedzie ze mną w piątek do Zalesia, bo się uparłam.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Przebranie pszczoły...
(albo tasiemca, bo z tasiemki dziergane) prawie już gotowe :-)
niedziela, 21 sierpnia 2011
Zwiewnie i lekko
...wygląda (i naprawdę jest) taki oto szal który mi się uszydełkował ostatnimi czasy :-) z włóczki akrylowej, szydełkiem 3mm.
piątek, 19 sierpnia 2011
Czasem potrzebuję jakiegoś kopa energetycznego... (kawa to tylko miły przerywnik dnia, ale energii tak naprawdę mi nie daje). Nie udaje mi się zdążyć ze wszystkim co bym chciała, a trzy roboty leżą prawie skończone i szczerzą nitki złośliwie. Daję sobie tydzień na ich skończenie i pokazanie, bo za tydzień jadę na kilka dni popracować bardziej chóralnie niż zwykle. Na wyjeździe prawdopodobnie nie tknę nawet kłębka, z braku czasu. I przy okazji kiedy tylko mam chwilę wolną i w miarę pustą chatę, zamykam okna i piszczę (na przykład nad mikserem ;)), żeby się potem nie przesterować jak rok temu i nie musieć długo hołubić zmęczonego gardła, bo nie mam na to czasu. Kombinuję muzycznie jak przysłowiowy koń pod górę, gdyby to było możliwe to chętnie robiłabym próby codziennie :) żeby sprostać marzeniom... a tak to pozostajemy niewolnikami czasoprzestrzeni :/ Junior wraca skądśtam do domu, i zbulwersowany narzeka: mamo, słychać cię w całym bloku! Tjaa. Ale z pewnością grę na gitarze elektrycznej też słychać, prawda? A ja ćwiczę krócej niż Kolejne-Wcielenie-Jimmy'ego-Hendrixa :-)
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Przyzwoite fotki tego co mi się ostatnio z włóczki urodziło, można oglądać tu. W międzyczasie dzielnie dziergam tamto białe coś z cieniutkiej włóczki, już niewiele zostało :-)
sobota, 13 sierpnia 2011
Teraz będzie więcej porządku
Wróciłam znad morza, i upycham klamoty tak żeby zmniejszyć poziom entropii w chacie :-) Oczywiście, w aparacie siedzi całe zatrzęsienie fotek tak zwanych nadmorskich, ale takie to ma każdy :) A ja mam na przykład taki widoczek, zrobiony w czasie spaceru "w drugą stronę" czyli jak się wyszło z naszej kwatery, to nie nad morze tylko w przeciwnym kierunku, nad zalew (mierzeja w Krynicy nie aż taka szeroka): Melanżowy Batik oczywiście jest chustą, jak łatwo się domyślić (to taka chusta trochę jak nietoperz, żeby się trzymała na ramionach i lepiej zawijała na szyi), zarzuciłam pomysł nakrycia głowy, zaczynając kilka razy i prując, był to bowiem ewidentny znak że nic z tego :P To be continued :)
czwartek, 11 sierpnia 2011
Dosyć tego...
...urlopowania nad morzem, plaża się skończyła, dzisiaj cały dzień pada, syf, malaria i muchy tse-tse. Wczoraj bardzo owocnie zwiedzaliśmy Trójmiasto (tzn. wybrane obiekty) a jutro spadamy do domu. To szaro-błękitne skończyłam, ale fotki już w domu, tu nie ma warunków. Zostało mi trochę tego Batiku, może wyjdzie jakaś czapeczka do kompletu albo co... zależy na co wystarczy te parę metrów :) Szaro za oknem, to i nastrój słaby. Podejrzewam, że prawda jest taka, że każdy jest od czegoś uzależ.... yyy, do czegoś przyzwyczajony. I ja nie mając tutaj opcji pod tytułem muzykowanie, nie funkcjonuję do końca normalnie :/ Na plaży uprawiałam spacery brzegiem, aż do miejsca gdzie kończą się koce plażowiczów i są już tylko stada mew, i tam sobie łaziłam i ćwiczyłam, drąc japę przy akompaniamencie fal :) Po prostu tuptam w miejscu do najbliższej próby...
poniedziałek, 08 sierpnia 2011
Kolejne plażowe ulęgałki
Do tej pory dwa razy ktoś mnie zaczepiał w związku z moimi plażowymi kłębkami :) Co pani haftuje? Nie haftuję, szydełkuję :) A co to będzie? Kwiatki... Pewnie kostium kąpielowy :D (jak to wielu osobom rękodzieło kojarzy się nieodmiennie ze sławetnymi stringami... A ja nie robię stringów szydełkiem, z powodu takiego, że nie wydają mi się specjalnie ergonomiczne) Drugi raz, pewne małżeństwo, których potomek bardzo chętnie bawił się naszymi zabawkami a zwłaszcza ulubił sobie ponton :) zadziwiło się bardzo na mój widok, gdyż bardzo dawno takiego widoku nie oglądali :) Mama potomka uczyła się czegoś takiego na zetpetach dawno temu, i widząc 'młodą kobitkę" z kłębkiem, a nie starą babinę, doznała niemałego zaskoczenia, a już totalnie szczęka jej opadła, gdy na pytanie, czy to w ogóle można jeszcze dostać w sklepach, te wszystkie szydełka itd. poinformowałam ją jaki jest obecnie stan branży oraz trendy w modzie :D Jak widać, oświaty kaganiec można nieść i na plaży... Jeszcze odrobina kwiatków, już nie mogę na nie patrzeć :P więc zaczęłam sobie coś z włóczki Himalaya Mercan Batik, baaardzo to milutkie w dotyku, i nie grzeje za bardzo, więc na plażę dobre, a "leży na szydełku" bardzo dobrze i szybko przybywa, więc teraz już jest tego dużo więcej: Kojarzy mi się z morską wodą i skalistym wybrzeżem :) |