Archiwum
Ostatnie wpisy
Zakładki:
JA
LEKTURY
POLETSY
RĘKODZIEŁO
Słucham przy dzierganiu
Tagi
![]() |
czwartek, 29 września 2011
Znów dookoła szyi
Kolejna "szalopaska", też daje się nosić i na szyi, i częściowo na głowie. Początkowo był to szalik ażurowy, z moheru... (fiolet oczywiście jest bardziej fioletowy niż na zdjęciu!) Ale do wiązania wokół szyi wyszedł za krótki. Po zszyciu końców mamy więc takie coś: Mnie się podoba takie zestawienie :-) Trochę co prawda podgryza w szyję, ale za to dobrze grzeje...
wtorek, 27 września 2011
Lila róż na szyi
Wyglądało jak szalik... (tęcza na dywanie, jak już kiedyś pisałam, to codzienne zjawisko :) takie są skutki posiadania szklanego parawanu na balkonie) a wyszedł otulacz na szyję... Nie mogę udowodnić fotograficznie w chwili obecnej, ale można pół tego owijacza założyć na głowę i jest wtedy szalik z czapką 2 w 1 :) Nooo może bardziej szeroka opaska niż czapka, ale jest i grzeje. Jak się ma włosy jak wściekły koperek, tak jak ja, to nawet ciekawie wygląda :P
środa, 21 września 2011
Lila róż
Zachciało mi się zdecydowanych kolorów. Sweterek w kolorze zgniłoniebieskim się owszem, produkuje acz powoli. A teraz zachciało mi się czegoś wścieklejszego, o: To będzie coś... coś na szyję... a może i na głowę?
A dzisiaj mój maleńki synalek (zwany niekiedy bachorem przez nerwową mamusię) skończył 15 lat, jest już sporo wyższy ode mnie (a ja nie jestem malutka) i ogólnie jest to kawał chłopa, mam nadzieję że również pod tzw. sufitem będzie stopniowo przybywało z wiekiem...
czwartek, 15 września 2011
W sezonie...
...ślubnym, jest co robić, więc ze względu na chwilowe skupienie na muzycznej stronie tematu, proszę o wybaczenie że mało dziergam. To znaczy, dziergam sweter wspomniany ostatnio, ale nie mam jeszcze wyględnych efektów. Siedzę w nutach i wymyślam Repertuary Na Śluby Tak Żeby Nie Było Oklepane Ale Za To Atrakcyjne :-)
niedziela, 11 września 2011
Mięciutka anitexowa :-)
Chusta jest dużych rozmiarów (82 x180 cm), mięciusieńka i miła. Na zdjęciach wyszła niebieska, ale naprawdę jest bardziej FIOŁKOWA (believe me!). Fiolet to trudny kolor dla mojego aparatu :/ Kot Prawie Jak Domowy (prawie, bo ostatnio nasz dom jest dla niego drugim domem, sama wygoda, bo nie ma ochoty u nas jeść ani się załatwiać, tylko łazi, psoci i się oswaja) zaaprobował chustę, po czym zaanektował mój dziewiarski fotel.
piątek, 09 września 2011
W tak zwanym międzyczasie
Uwielbiam to słówko :) według niego czas okazuje się nie płynąć jednolicie do przodu tylko jakoś tak się rozwarstwia :) No więc zanim będę miała coś do pochwalenia się, wrzucam raport, co obecnie na drutach piszczy. Piszczy dlatego, że wolno mi idzie. Chusta z zachomikowanej włóczki pt Anitex (kto pamięta? :)) jest mięciusieńka i puszysta, rozkoszna w dotyku. Będę się nią napawać, kiedy przyjdą chłody... (jeśli skończę) A tutaj postanowiłam wreszcie zrobić coś z tym faktem, że nie mam porządnego rozpinanego sweterka (to znaczy mam ich sporo, ale albo za cienkie, albo za puszyste, albo za szerokie etc. więc się nie nadają) i odpaliłam darowaną przez <a href="http://okiemgackowej.blox.pl">Gackową</a> mieszankę wełny z akrylem w kolorze stalowoniebieskim. Jest tego pół kilo i musi mi wystarczyć na sweterek z rękawami. Nie wiadomo tylko jeszcze, jakiej długości będzie sweterek i rękawy :))) W razie czego będzie bardzo ażurowy...
wtorek, 06 września 2011
Laguna na jesień :-)
Zeżarło mi dwa z czterech, zdjęć chusty, ze zbliżeniami :/ a potem zeżarło cały wpis z tą chustą. No to jeszcze raz... Moherek z akrylem, niedużego rozmiaru, wzorek spontaniczny :-) Kolor mnie urzekł...
poniedziałek, 05 września 2011
W Szarotkowie
Królowały melanże. Powariowały, czy jak... :-) Od ilości kolorów można było dostać oczopląsu: Dodatkową atrakcją była przyniesiona przez gospodynię złota lureksowa nitka, w ogromnej szpuli, a sama nitka cienka jak ludzki włos niemalże, i ewentualne sroki chętne na świecidełko musiały je... sobie same nawinąć. No to było co robić... Kłębek wielkości małej pięści ważył 20 g :-) Na niektórych działało to powalająco :-)
*** A sweter się znalazł! Rzeczywiście został w sali prób w Z., i uprzejma koleżanka mi go przywiozła, hura!!!!
niedziela, 04 września 2011
Chyba się potnę...
Parę miesięcy temu, w maju, udało mi się zgubić (po drodze od koleżanki do domu - ???) dwuipółmetrowy szalik. A teraz, szykując się na Szarotkowo, chciałam zabrać pszczeli sweterek celem pochwalenia się - i nie ma. Nigdzie nie ma. Najprawdopodobniej zostawiłam go w którejś sali prób, w Z. Jeśli nikt z chóru go nie znalazł i nie przywiózł do Warszawy, to kicha. Czy ja muszę tak zawsze... Grrrrrrr <tu wstawić wściekłe warczenie do lustra> No więc jest to możliwe :/
sobota, 03 września 2011
Zapomniałam zameldować
...że w czasie urlopu udało mi się jeszcze wydłubać taki oto komin-szyjogrzej, nadający się i na szyję i na ramiona (poszerzony w ramionach, i z niewielkim daszkiem, żeby śnieg na czoło nie padał: Włóczka milutka, miękka, bawełna z nylonem i poliamidem, typu boucle - dobrze grzeje :-) Do fotografowania krzywych gąb potrzeba niestety utalentowanego fotografa którego na stanie nie było :P |